30 cze 2009

Świadectwo dojrzałości. No, super.

O dziwo, zdałam. Co jeszcze dziwniejsze, całkiem przyzwoicie.

Wprawdzie trzeci przedmiot poszedł mi miernie, ale przy rekrutacji na studia uratuje mnie wysoki wynik z polaka mnożony parokrotnie.

Wspaniale. Ukończyłam kolejną szkołę, babrząc się w zwałach nudy i zniechęcenia. Czas, by pchać się po nowe kłopoty, kolejne zmartwienia. Głupie studia. Nie chce mi się studiować. Przynajmniej teraz. Zakładając, że się na studia dostanę, nie mam właściwie perspektyw zawodowych. Bo co może na mnie czekać po filologii polskiej, gdy nie chcę być nauczycielem? Trudno. Świadoma decyzja. Poznam życie studenckie, przez jakiś czas praca będzie dla mnie jedynie przykrym obowiązkiem, ale niczym stałym, tylko żeby na podstawowe potrzeby było. A potem odezwie się do mnie ‘dorosłość’, cała ta głupia potrzeba ustatkowania, znalezienia jakiegoś frajera i założenia frajerowatej rodzinki frajerów. I zmuszona będę, by wyuczyć się do jakiegoś konkretniejszego zawodu, co by zarabiać normalne pieniądze. Zostanę ochroniarzem. Albo barmanką.

Nie chce mi się.
Oby to niechcenie mi minęło, bo cienko będzie.

Idę się odmóżdżać przy Housie. Zresztą, i tak już nie mam mózgu. Efekt spędzenia wczorajszej nocy z kumpelami na oglądaniu najdurniejszych spośród amerykańskich filmów. Oraz BUDGERA. Masakra. Borsukowa sieczka podczaszkowa.

20 cze 2009

„… Co teraz robisz?”

A właśnie, bo co może zrobić Niziołek, gdy szarżuje na niego trójka uzbrojonych strażników, bądź zmutowany łuskowaty potwór? Nic. No, może uciekać. To też zresztą uczynił. Dobrze, że jego mniej lub bardziej radosna kompania była dostatecznie blisko, by załagodzić sytuację.

Ta-daam! Jestem już oficjalnie weteranem swojej pierwszej sesji RPG :) Konkretniej, to sesji osadzonej w świecie Warhammera. Z pełnym przekonaniem i szczerością mogę teraz stwierdzić, że gry wyobraźni są wypasione, i że dawno nie miałam takiej radochy. Zostałam nawet pochwalona przez Mistrza Gry pod koniec sesji za wyborne odgrywanie Niziołka i dostałam dodatkowe Punkty Doświadczenia ;) Czuję się spełniona, przynajmniej raz w życiu coś mi dobrze wyszło :P


[Mistrz Gry] … strażnik został sam, osaczony przez waszą czwórkę, strach go paraliżuje. Co robicie?

[Gracz1] Noo… trzeba go zapytać o tę księgę...

[Gracz2] Ja to zrobię! Łapię go silnie za koszulę, przybliżam do swojej twarzy i…!

[Gracz1] … jesteś Niziołkiem. Sięgasz mu do pasa.

[Mistrz Gry] Ciii… chcę zobaczyć, jak go będzie za koszulę podnosił…


Tak poza tym, to chcę oznajmić całemu światu, iż ponieważ gdyż albowiem NIENAWIDZĘ OWADÓW. Są wszędzie, zaraza jedna, psująca piękny letni czas. Parę dni temu robiłam z przyjaciółkami ognisko. No. Obecnie zapijam wapnem musującym tabletki Zyrtecu i usiłuję nie myśleć o tym, jak bardzo mnie swędzi skóra. Pieprzone mrówki z ich pieprzonymi żuwaczkami i pieprzonym kwasem mrówkowym. Znów wyglądam, jakbym cierpiała na coś w rodzaju gorączki Ebola. W zeszłym roku wykorzystywałam ten motyw, by skracać czas stania w sklepowej kolejce czy zająć dogodne miejsce siedzące w autobusie. Ludzie rozstępowali się natychmiast na mój widok, nie chcąc ‘się zarazić’. Nie wyprowadzałam ich z błędu, ciesząc się z przywileju. Czas chyba powtórzyć zeszłoroczną akcję.

Acz nic nie zmienia faktu, że to diabelstwo swędzi jak nie-wiem-co.

10 cze 2009

W poszukiwaniu PDków.

O tym, że seriale wciągać potrafią, to wiedziałam. To samo tyczy się układania pasjansa czy nałogowego skubania słonecznika. Ale dopiero wczoraj wraz z A. poznałam prawdziwą moc gier komputerowych. Nigdy wcześniej nie przesiedziałam przy komputerze całego dnia, od rana do późnej nocy. Konkretniej, przy Gothicu. Stare, ale jare. I to bardzo. jare Montujące było wyjście z psem, gdy było już ciemno, a miasteczko spało. Wszędzie wokół widziałyśmy czające się Kretoszczury, Ścierwojady i inne Pełzacze, wypatrujące swej ofiary. Zabawne ^^ Śmiechu i radości było sporo.

Jako że jest to gra podchodząca pod komputerowe RPG, zaczęłam się zastanawiać, jak to dokładniej jest z tradycyjnymi erpegami. Nie potrafię zrozumieć, jakim cudem grupa ludzi, często dorosłych, potrafi siedzieć godzinami i ‘opowiadać sobie bajki’, polując na kolejne punkty doświadczenia, walcząc z wyimaginowanymi potworami, czy wypełniając wymyślone przez Mistrza Gry misje. I dlaczego to tak wciąga. Jeszcze nigdy nie bawiłam się w Gry Wyobraźni, parę razy byłam blisko, ale zawsze coś się chrzaniło i nic z tego nie wychodziło. Teraz znowu mam szansę wkręcić się w sesję, prawdopodobnie Wampira. Chyba nigdy nie ogarnę do końca idei role-playów, dopóki sama nie spróbuję ‘czym to się je’. Mam nadzieję wreszcie tego zakosztować w nadchodzącym czasie. A jeśli znów się skład posypie i nic nie wyjdzie z tej sesji, to zacznę pracować nad rozszczepieniem osobowości i sama ze sobą będę grała. No.
Może ktoś z Was miał już okazję brać udział w takiej zabawie? Jak to jest? :>

A poza tym, to mój pies chyba jest satanistą. Jak do niego mówię: ‘zobacz, kotek, amciu-amciu, jedzonko!’ od razu się ożywia w poszukiwaniu koteczka do schrupania. Muszę sprawdzić, czy na czerwonookie gołębie i krew chrześcijan też będzie reagował.