30 gru 2008

Scena po scenie?

Dochodzę do wniosku, że człowiek jest stworzony do aktorstwa. Na każdym kroku odpowiednie miny, gesty, słowa, czyny… no wszystko, wszystko, by wypaść na scenie jak najlepiej.
Ale to już było. Motyw 'Theatrum Mundi' i toposy temu podobne, były często i gęsto rozpowszechniane. Mnie zaskakuje, dlaczego tak chętnie przyjmujemy swoje role, narzucane podobnież odgórnie. Lub czemu z takim zapałem sami piszemy dla siebie scenariusz i wiernie się go trzymamy.
Dlaczego tak ciężko być prawdziwym w każdym calu? Dlaczego budzi to w nas taką niechęć? Dlaczego, odrzucając jedną rolę, od razu brniemy w kolejną?
Damn, tak bardzo chciałabym z naiwną łatwością mówić, co myślę, robić, co lubię, nie udawać radości, której akurat wokół mnie nie ma; zwyczajnie, być po swojemu.
… tylko czy to możliwe w otoczeniu trupy aktorskiej całej ludzkości? Presja, presja, de-presja.

28 gru 2008

introduction.

Wstępu nie będzie. Umysł mi się strzępił nieco, nie będę więc i reszcie świata absurdowała pod kopułami. Bo jaki miałoby to sens?.. Póki co, niech Latający Potwór Spaghetti pozostaje z Wami!