24 gru 2009

merry x'mas!

Szczęśliwych i spokojnych dla Was wszystkich!
Przepysznych uszek w barszczu, i niewielu ości w karpiu.
Ciepła rodzinnego, i oddechu od zagonionej codzienności.

I żeby Wam dookoła pachniało magią Świąt, która niestety tak często ucieka wraz z końcem dzieciństwa.

13 gru 2009

studenckie biadolenie.

Jestem tak zapracowana, jak tylko można. Dawno nie siedziałam tak często nad książkami.
Nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak solidnie przygotowywałam się do zajęć. Przez całą podstawówkę, gimnazjum i liceum najczęściej się opieprzałam, rzadko coś powtórzyłam przed lekcją, a robienie zadań odbywało się zazwyczaj na kolanie; o ile w ogóle.

A jednak przynosi mi to satysfakcję, i zazwyczaj mi się chce. Tylko denerwuje mnie, gdy muszę biegać nie-wiadomo-gdzie za książkami, bo przecież podręczniki szkolne zawsze były w domu pod nosem (a i tak się ich nawet otwierać nie chciało). Zdarza mi się też czasowo nie wyrabiać, bo chciałoby się wszystko przeczytać, zrobić notatki, nauczyć się, a ny dy rydy. Samo ograniczanie się do niezbędnego minimum pochłania mi masę czasu. Ale nie przeszkadza mi to.

Coraz lepiej dogaduję się z V., myślę, że nasza znajomość nadal będzie się rozwijała i będzie z tego coś więcej. Już zapomniałam, jakie to cudowne uczucie, gdy między ludźmi wytwarza się tak rzadka i piękna więź.

Czwartki to dni, których wyczekuję z niecierpliwością. Jak kiedyś, tylko teraz zmienił się rodzaj treningów. Nie tańce już, a karate. Jestem pewna, że w przyszłym semestrze będę kontynuowała te zajęcia w ramach wychowania fizycznego. A potem pewnie zapiszę się do AZSu, by wciąż pobierać nauki u sensei M.

Chciałabym mieć więcej czasu.
Dla znajomych. Choć i tak życie towarzyskie mi kwitnie.
Tęsknię za ludźmi, których zostawiam w rodzinnym mieście. Których widuję tak rzadko.