15 lip 2009

W imię Bezpieczeństwa.. lecz czy na pewno?

Policja. Formacja obecna w każdym zorganizowanym państwie, czasem tylko pod nieco inną nazwą. Teoria zakłada, że winna służyć społeczeństwu i krajowi, dbając o porządek, przestrzeganie prawa, walcząc z przestępczością. Można by rzec, że policja jest przedstawiana w samych superlatywach. Dlaczego jednak tak wielu krzywi się ironicznie, mijając mundurowych?


Teoria w praktyce, tak jak i w każdym innym przypadku, niekoniecznie się sprawdza. Osobiście zawsze usilnie próbowałam pokładać w policji choć odrobinę wiary, jakby na przekór współczesnej młodzieży, wypisującej sprayem po ścianach słodkie ‘ChWDP’. Ostatnio jednak znów gorzko się rozczarowałam.


Wracając późną godziną z karaoke (polskie piosenki biesiadne to ZUO), wraz z A. i K., gdy ostatni autobus już dawno nam uciekł, K. poruszyła pewną sprawę. Parę dni wcześniej, o godzinie podobnie późnej, zmierzając do domu z imprezy urodzinowej koleżanki, zatrzymał ją policjant. Zapytał, czy by nie podwieźć, bo późno, bo niebezpiecznie, bo daleko. K., oczywiście, zgodziła się. Pomyślała, jak to dobrze, że Stróż Prawa się o nią zatroszczył.


Jednak gdy radiowóz zatrzymał się pod jej domem, a K. chciała już wysiadać, policjant zapytał: „To jak, nie odwdzięczysz mi się jakoś?”. Był w trakcie rozpinania rozporka swoich spodni, gdy K. bez słowa wysiadła, głośno trzaskając drzwiami, nie oglądając się nawet za siebie.


Oczywiście, całą sprawę można by skomentować jednym, szorstkim zdaniem – „No cóż, trafiła się czarna owca, wszędzie można takie znaleźć”.


Podobnie przykrych zdarzeń znam więcej. Jak gdy mój brat wracał autobusem z zajęć. Zima była, ciemno, mało ludzi. Nagle dwóch podróżnych zaczęło się wyzywać, grozić sobie, któryś wyciągnął nóż. Kierowca podjechał pod komisariat, zatrąbił. Brak reakcji. Mój brat wyszedł więc, myśląc, że może nie słyszą. Policjanci wyszli z komendy leniwym krokiem. Po dziesięciu minutach. Wcześniej, zamiast od razu zareagować, powoli zadawali pytania, odsyłali jeden od drugiego. Gdy przyszli, agresywnych pasażerów już w autobusie nie było.


Nie o to jednak chodzi, by wyliczać, wypominać. Zdarza się. Częściej, niż powinno. Więc? No, co z tego, skoro nic się nie zmienia, a lista skarg rośnie?


Pytania, które chodzą mi po głowie za każdym razem, gdy świadek nieprzyjemnego zajścia nadaje na ‘tych umundurowanych nierobów’, brzmi: „Czemu wśród policjantów nie robią większych przesiewów? Czy to takie trudne, by wykluczyć niezdolnych do uczciwej służby społeczeństwu?”.


Nie wiem. Ale ktoś ważny na wysokim stanowisku powinien cokolwiek z tym zrobić. Bo to mała paranoja, żeby bardziej od przestępców, bać się samej policji.

3 komentarze:

  1. jakby im więcej płacili, to by i zapał się znalazł. a weź tu znajdź chętnych do niebezpiecznej pracy za psie pieniądze... każdego frajera wezmą. mało jest takich policjantów "z powołania". poza tym połowa policji (ta lepiej zarabiająca) siedzi za biurkiem i prawdopodobnie tacy ludzie nie umieliby się zachować w niebezpiecznej sytuacji.

    OdpowiedzUsuń
  2. A to nie jest czasem tak, że frajerzy powinni dostawać frajerską pracę? Nie wiem, niech sobie stoją na ochronie w tesco, czy na polu ogórki zbierają. Za jedno. Przecież nikt nie ukrywa, że policja jest biedna. To po co się do niej pchają, zwłaszcza ci, co nie powinni?

    OdpowiedzUsuń
  3. właśnie nikr się nie pcha, więc biora każdego, kto się napatoczy z braku lepszych kandydatów.

    OdpowiedzUsuń