Wytańczona. Wyskakana. Wybawiona. Wygadana. … Nawiązane nowe znajomości, a te starsze podbudowane, podkarmione ciepłem. Zgodnie z przewidywaniami – Festiwal był jeszcze bardziej niezwykły, niż w latach ubiegłych. Sprawa ludzi, ot co.
Tak więc trzy dni nieustającej zabawy i minimum snu (Festiwalowiczów właśnie po tym dało się poznać – wszyscy wyglądaliśmy jak potwory). Oprócz pokazów tańca i koncertów (moi tegoroczni faworyci to One String Loose i Beltaine – znaczy: bez niespodzianki :> ), na których, btw., zdarłam sobie od okrzyków i piszczenia gardło, mieliśmy też inne rozrywki… Przed 2.00 w nocy napotkałyśmy przy zamku harcerską sektę ze świeczkami, która na moment zabrała nam zdolność ruchu i mowy. Kolejnej nocy po murach zamku skakał Matrix, zarzucając swym płaszczem dookoła. Szturmowałyśmy więc bramy zamku, starając się Matrixa dorwać, wskutek czego spędziłyśmy całą noc w klimatycznej zamkowej sali, w kameralnym gronie i w cudownej atmosferze.
Na FMC debiutował także nowy zespół, St. Patrick’s Day. Czekam, aż staną się sławni, a kostka gitarowa, którą dostałam od gitarzysty Bartka za buziaka w policzek, będzie warta miliony. Serio, wypatruję niecierpliwie Ich kolejnych koncertów, bo Oni kiedyś będą wielcy. Choć, jak dla mnie, już są. Szkoda, że są aż spod Warszawy, ale taka drobnostka nie przeszkodzi mi przecież w dotarciu na Ich koncert, nie? Och, poczuć znów dreszcz nadchodzący z momentem, gdy Iza zaczyna śpiewać…!
Odkryłam też, że patrzenie na Niego z daleka, podczas koncertu, gdy przytula ją, nie mnie, już nie jest bolesne. Właściwie, to chyba udało mi się Go wyrzucić ze swoich myśli. Jest już innym człowiekiem. Takim, do jakiego bym się teraz nie zbliżyła za nic. Wolę uśmiechać się do wspomnień, zdecydowanie.
Czas ucieka mi zbyt szybko… Dziewczyny wróciły do szkół, zatem mam miesiąc sam na sam ze sobą. Nie wytrzymam.
I tylko smutno, że znów cały długi rok czekania na kolejny FMC…
miło, że festiwal ci się udało. chyba jednak go nie wyrzuciłaś. wciąż w tobie siedzi i będzie siedział. taka jest bolesna prawda. ludzi nie da się z siebie wyrzucić, nie da się też o nich zapomnieć.
OdpowiedzUsuńsekty są cool. sama do paru należę :D z tą wolontariacką na czele :D
OdpowiedzUsuńZamek jest niesamowity!
OdpowiedzUsuńA abstrahując od "pozostałości sercowych",
bo kiedyś samo to zgaśnie lub zostanie
"zgaszone" kimś nowym... -
to najwazniejsze, że bawiłaś się
świetnie!
I oby ten nastrój trwał! ;D
Pozdrowienia!;)
Anonimowy - (pochwal się, kim jesteś? :>) we mnie siedzą wspomnienia o człowieku, którego już dawno nie ma. To mi nie przeszkadza. Ten, na którego mogę obecnie patrzeć, zmienił się nie do poznania. I dobrze. Wreszcie mogę się czuć lepsza od Niego.
OdpowiedzUsuńMroku - sekty są może i cool, dopóki wiesz, co jest grane, bo np. sama w tym siedzisz. A gdy napotykasz na swej drodze bandę ze świeczkami, stojącą nieruchomo, porozstawianą wzdłuż drogi, którą chcesz iść, to nagle sekty są mniej cool niż zawsze :>
Marius - mnie też zamek zawsze zachwyca. Zwłaszcza nocą, w tym magicznym oświetleniu :)
Pozdrawiam :)
heh, cóż to znaczy lepsza w tym subiektywnym świecie?
OdpowiedzUsuńWszystko, Anonimie, wszystko. To strasznie ciąży, wieczne poczucie bycia znacznie gorszą, niedoskonałą, gdy osoba wspaniała ciągle jest obok. Jak mówił, cudowni ludzie nie istnieją. Teraz mogę się z tym uczciwie zgodzić. Sprawia mi satysfakcję dostrzeganie i Jego niedoskonałości. Subiektywnie - niedoskonałości większych od moich własnych.
OdpowiedzUsuńhmm, to jest cool, bo ty nie wiesz o co chodzi, a oni wiedzą, że ty nie wiesz o co chodzi. i oni mają dobrą zabawę, i ty o tym wiesz, ale nie masz pojęcia dlaczego i oni o tym wiedzą. if you know what I mean.
OdpowiedzUsuńMroku, i know. Ja po prostu wolę być po stronie Wiedzących :>
OdpowiedzUsuńważne, żeby wszyscy się dobrze bawili, nie? oni tam se, a ty tu z kimś-tam. bo i po co sobie w drogę wchodzić... (?)
OdpowiedzUsuńfaktycznie fotki fajne. dziś w tvp3 coś z będzina pokazywali. pamiętasz może, żeby ktoś cię kamerował, albo żebyś udzielała wywiadu? ;):P
Anonimie, z takiego założenia wychodzę ;) co jednak nie powstrzymuje mnie i moich znajomych, by czasem czegoś złośliwie nie powiedzieć o nich :P człekiem ino jestem.
OdpowiedzUsuńWywiadu nie udzielałam, ale gdzieś kamera na pewno mnie złapała, bo przecież nie przespałam Festiwalu, a bawiłamsiębawiłam! :)
Festiwal festiwalem, a u mnie w Krakowie zaczyna się kolejny :-) I mało tego, mój dobry znajomy z warsztatów ma wieczór autorski w październiku - obecność mojej osoby więc jest obowiązkowa :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDałem Ci "pstryczyka w ucho" ;p
OdpowiedzUsuńu Ali na blogu za die schwäbische Sprache.
Nie ma boleć ;D) , ale czerwone może być...
;D
Ściskam!;)
Drań. Moje biedne czerwone ucho.. drań, drań!
OdpowiedzUsuńSama widzisz - skoro ze mnie Szwab, ;p
OdpowiedzUsuńto i brutal ;D)))))) heh.