14 lut 2010

"Gdyby kózka..."

Już wiem, dlaczego nie powinno się pomijać rozgrzewek przed właściwym treningiem. Nawet przed takim sobie podskokiem, pląsem, dla uciechy.
Miesiąc, jak mocuję się z tańcem irlandzkim, i już mam za swoje.

Ślachetne zdrowie,
Nikt się nie dowie,
Jako smakujesz,
Aż się zepsujesz.

Póki co była tylko ręka, dwukrotnie. Jutro w nowy semestr wkroczę dumnie oparta o kule, ciągnąc za sobą gips na prawej nodze.
I tylko karate tak bardzo bardzo mi szkoda.

4 komentarze:

  1. Do początku semestru mam jeszcze półtora tygodnia, ale za to też coś nie tak - czuję w kościach przeziębienie. Życzę zdrówka i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. rozgrzewka to podstawa, mam ci uzasadnić fizjologicznie? (mówi ta, co pół roku nie była na treningu z powodu naderwanych mięśni brzucha)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze się powtarza, że podstawa, a jak przyjdzie co do czego, to chętnie się o tych oczywistościach zapomina :/

    OdpowiedzUsuń
  4. oj...przykro mi!
    Ale do wesela sie zagoi ;-)))
    Lacze sie w bolu (doslownie)- mam problemy ze stawem biodrowym i wczoraj sobie cos przeciazylam, tak ze dzisiaj zamiast na narty- lozeczko i srodki przeciwbolowe. Coz, starosc nie radosc!

    OdpowiedzUsuń