20 sty 2009

By wolną być.


Ubieramy się jak chcemy, najczęściej swobodnie, sexi, bez ograniczania wyobraźni, czasem jedynie włożymy na siebie coś naprawdę odświętnego. Słuchamy najróżniejszych gatunków muzyki, oglądamy to, na co mamy ochotę. Rozwijamy się, udzielamy towarzysko, pracujemy, udzielamy głosu w wyborach.

… a kiedyś niewyobrażalne było, by kobieta nosiła spodnie, nie lubiła gotować, nie chciała zajmować się dzieckiem, a wolała iść do pracy. Zresztą, dla kobiet wybór zajęcia zarobkowego i tak był naprawdę niewielki.

Teraz tak nie jest. Kobiety upomniały się o swoje prawa gdzieś pod koniec XVIII wieku. Powszechny był ruch sufrażystek, miejsce miało wiele wystąpień i protestów, a takie kobiety jak Mary Wollstonecraft czy Emmeline Pankhurst poświęciły swoje życie idei wolności. Emily Davison zginęła nawet pod końskimi kopytami, by dopiąć swego.

Czemu współczesne kobiety tak rzadko pamiętają o swoich przodkiniach walczących dla nas o to, co dziś uważamy za oczywiste? Zastanawiam się, co byśmy wszystkie zrobiły, gdybyśmy zmuszone nagle zostały do zamieszkania przykładowo w Iraku, Syrii czy Jordanii, gdzie większość zasad narzucanych tam przez mężczyzn islamskim kobietom byłaby dla nas nie do przyjęcia. …?

Tak, to mogłoby być całkiem ciekawe doświadczenie… na jakiś dzień lub dwa. Bo która z nas znosiłaby to dzielnie przez dłuższy czas?

6 komentarzy:

  1. Wydaje mi się, że nawet sufrażystki miały
    w swoich czasach więcej wolności, niż
    współczesne kobiety w krajach islamu...
    Oczywiście i tam są wyjątki, jak Emiraty,
    Liban, czy - wbrew pozorom- właśnie Irak.
    Szczególnie przykry jest los kobiet
    w Arabii Saudyjskiej, czy Iranie,
    Afganistanie.
    Jednak , wiesz co, chyba taki "eksperyment"-
    to zbyt wielka trauma dla współczesnej
    Kobiety Zachodu - by TAM się "instalować"...
    Choć część tak czyni - jadąc "za mężem"...
    Ale to ich wybór...
    Czy jednak taki całkiem wolny..?

    Pozdrowienia! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze mówiąc nie bardzo lubię tzw. 'walczące feministki' dnia dzisiejszego. Równouprawnienie już mamy, kobieta ma prawo głosu, jest równa mężczyźnie, a owe 'feministki' wmawiają jej, że jest dyskryminowana, że musi iść do pracy, aby udowodnić mężczyznom, że jest im równa, że kobieta, która zajmuje się domem, co jest, nawiasem mówiąc, tradycyjną rolą kobiety w społeczeństwie, jest gorsza niż ta, która nie ma czasu na wychowywanie dzieci z powodu robienia kariery.
    Współczesne społeczeństwo zmierza do tego, żeby kobiety zmężniały, a mężczyźni zniewieścieli. Kobieta musi pracować, musi konkurować z mężczyznami, bo inaczej to jest dyskryminacja. A gdzie miejsce na bycie kobietą? Gdzie miejsce na dom, na rodzinę, ta typowo damskie zachowania? Coraz go mniej, bo kobieta nie może płakać, musi być silna i walczyć.
    Czasem myślę, że wolę taki Iran, gdzie kobieta, chociaż skrępowana wieloma zakazami, tak naprawdę jest kobietą w społeczeństwie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm, powiem tak - jak mój przedmówca nie przepadam za wojującymi feministkami - znam ich parę osobiście i naprawdę nie jest to (przynajmniej w moim odczuciu) przyjemne towarzystwo. A równouprawnienie? Czy go nie ma? Czy nadal w Polsce choćby 50% kobiet to analfabetki jak było jeszcze przed wojną? Czy nie mają prawa głosu w wyborach? Czy nie biorą udziału w życiu politycznym? Ba, są nawet zawody które są bardzo sfeminizowane, np. większość pielęgniarek to... Kobitki :-) A np. gdy jest sprawa o prawa rodzicielskie w sądzie, to w większości wypadków jest tak, że dostaje je matka, choćby nawet była pijaczką i znęcała się nad dzieckiem (są takie przypadki). Ja osobiście sądzę że wojujący feminizm to po prostu przeżytek, jest zwyczajnie nieaktualny, bo w Europie kobiety mają już to o co walczyły. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy ja wiem, czy lepiej? Czasem niespełnione nadzieje i oczekiwania zabijają związek. Zwłaszcza, jak do tego dochodzi brak kasy, a ta druga osoba mówi, że jej się nie chce nic robić.
    To jest frustrujące i czasem bardziej męczące niż tkwienie w dostatku ze snobem:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Problemem w swiecie islamu nie jest traktowanie kobiet ale sama religia. To, co robi z ludzi. A kobiety maja tam naprawde nie ciekawie. Mimo to, ich problematyka to problematyka islamu. Slyszalam ostatnio jak mowil jakis nowy przywodca islamski w zdaje sie Afganistanie - nie chodzi o to, aby oni i im podobni w okolicach wyznawali milosc do machometa - chodzi o podbicie calego swiata - tak sie wyrazil. Dreszcze na mnie nachodza jak slysze cos takiego. Boze przebacz im bo nie wiedza co czynia? Sama nie wiem co robic. Islam jest od dawien dawna zwiazany z fanatyzmem, nawet, jesli jest wielu, ktorzy praktykuja go inaczej...znowu zmieniam temat..od praw kobiety do islamu, wszystko jest polaczone...

    OdpowiedzUsuń
  6. Kobiety, tak nie jest latwo, szczegolnie w swiecie islamu...to straszne, jak bardzo to wszystko skrzywione. Islam byl i bedzie religia fanatykow. Niestety.

    OdpowiedzUsuń