31 sty 2009

Potrzeba szaleństwa.

Mam ochotę zrobić Coś. Coś złego, ekscytującego i niebezpiecznego. Ale nie mam możliwości. Czuję, że rozsadza mnie od środka ta potrzeba posiadania choć odrobiny adrenaliny w żyłach. Dużo się we mnie emocji nagromadziło ostatnio i szukają teraz ujścia. Nie uspokaja melisa ani tabletki, drepczę po domu z kąta w kąt, nie mogę się na niczym skupić.

Wszystko przez sen przypominający mi nagranie, które jakiś czas temu widziałam w Internecie. Wróciłam do niego dziś. Kojarzy mi się to trochę z BASE Jumping, z tą jednak różnicą, że skoczek ma dość ciekawy strój. Mi osobiście kojarzy się on z latającą wiewiórką. Kwintesencją owego sportu jest to, że człowiek lata. A lata wspaniale, czuje się wolnym. Wystarczy, że skoczek rozpościera swe ramiona i już sunie w powietrzu… Piękne. Zresztą, sami zobaczcie.

Właśnie doszłam do wniosku, że naprawdę chciałabym tak polecieć. Owszem, są inne sporty dostarczające adrenaliny, które są w moim zasięgu, czy to chodzi o koszty, czy o kursy odbywające się w pobliżu. Próbowałam już skoku ze spadochronem, bujałam się na linie zawieszonej na starym moście kolejowym, ale to wydaje się niczym, w porównaniu z takim lotem, jak u ‘ludzi-wiewiórek’. Co z tego, że gdy poleci się o parę metrów za daleko, to traci się głowę?… JA TEŻ TAK CHCĘ!! Bez ryzyka nie można doświadczyć tak mocnych uczuć i doznań. Tak bardzo chciałabym. Sprawdzałam na allegro – nie mają niczego pod hasłem „strój latającej wiewiórki” :(

Nie ma może wśród Was bogatego sponsora, gotowego sypnąć kasą dla biednych dzieci z chorymi marzeniami?…

7 komentarzy:

  1. Kurde to na co czekać ? ;)
    Trzeba się zebrać i spełnić marzenie jako latająca wiewiórka ;)

    Powodzenia !!! :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, widzę, że Cię nosi. A może na kung-fu się zapisz albo boks? ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ...Mamy rozumieć, że owe "biedne dzieci
    z chorymi marzeniami" - to jendk Ty..? ;)

    Pięknie, pięknie... ;)

    Skoro już tylu "adrenalinowych pzrysmaków"
    próbowałaś - to sadzę , że i to "zaliczysz",
    nie wiem tylko , czy nie będzie jakiegoś
    zniechęcającego, dłuuugiego szkolenia,
    bo raczej nie można sobie tak po prostu
    przyjśc i ...myknąć w przestworza ;) .
    Ale odjazd - rzeczywiście niesssamowity!
    Zwłaszcza te momenty przelotu tuż przy
    skałach! Wow! Sssuper!
    To musi dawać niesamowite poczucie
    absolutnej swobody..!
    Sam się trochę napaliłem ;) heh.
    To chyba było w Norwegii, tak?
    Aż dokładniej sam poszperam ;),
    bo mnie wiele nie tyrzeba, by do TAKICH
    rozrywek mnie zachęcić.
    Więc - aby do wiosny i cekawe gdzie lepiej-
    w Norwegii właśnie, czy czegoś tu w Stanach
    poszukać (tu przynajmniej nie trzeba tych
    tysięcy pozwoleń, badań etc., jak w Polsce,
    czy EU...).

    Pozdrawiam! ;)
    ________
    P.S.
    Gdy znajdzesz jakiś konkret, daj proszę,
    znać - bo poważnie się napaliłem na to.
    Ja ze swej strony - też poszukam
    i prześlę namiary.
    (bo strój, to raczej banał, powazniejsza
    rzecz- to profesjonalni instruktorzy,
    no i nie ...godzinny "intensywny kurs" ;),
    bo to raczej prosta droga do ,
    za przeproszeniem- zapaskudzenia
    swoimi szczątkami ;) jakiś pieknych
    skał ;) heh).

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej ja nawet na bungee nie skoczyłam, ze spadochronem też nie ...... a zawsze o tym marzyłam

    OdpowiedzUsuń
  5. Piotrze - się zbiorę ;) kiedyś..
    I.nna - sztuki walki chyba nie są dla mnie. Dawno temu przez krótki czas chodziłam na karate, ale nie ma tam poszukiwanego przeze mnie dreszczyku ;) aktualnie zdarza mi się okazjonalnie 'pomachać' szpadą :P
    Mariuszu - szkolenie być musi, nie wyobrażam sobie skoczyć tak 'z marszu'. Nie wiem, gdzie to, kto to, za ile, jak, kiedy.. nic nie wiem. Zapatrzyłam się w latających ludzików i to wszystko, co mnie interesuje :> I nie mam nic przeciwko 'zapaskudzeniu skał swymi szczątkami', jeśli tylko wcześniej będę mogła polatać... ^^"
    Wet - rozejrzyj się w swojej okolicy, na pewno niedaleko funkcjonuje jakiś klub oferujący kursy czy chociażby skoki w tandemie. Ja na bungee załapałam się przypadkowo, właściwie, to było bardziej ekscytująco, niż byłoby normalnie - bo skoki były zorganizowane przez znajomego, który nie ma ze skokami bungee nic wspólnego :P było w pełni nieprofesjonalnie i nieodpowiedzialnie. I jestem z tego dumna ^^ Bo się przełamałam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Adrenalinę mam każdego wieczora jak idę z psem i nagle nie wiadomo skąd pojawia się pijak albo dresiarz - oj, wtedy adrenalinka skacze... Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. też bym sobie pofruwała. i, podobnie jak Wet, też nigdy nie skakałam na bungee ani ze spadochronem. fajnie by było. ale ja mam jakieś skrzywienie, na wszystko szkoda mi kasy...

    OdpowiedzUsuń