9 sty 2009

Urok zwykłych dni.

Już prawie zapomniałam, jak to cudownie obejrzeć wieczorem z Przyjaciółką dobry film, pośmiać się zupełnie bez powodu, pogadać szczerze o wszystkim i o niczym, napić się ciepłej herbaty pachnącej jeszcze wspomnieniem świąt, cynamonem. A potem iść na spacer po cichym, wyludnionym już miasteczku, wśród księżycowej poświaty cudownie odbijającej się od wszechobecnej bieli... w otoczeniu śniegowych brylantów osiadłych na gałęziach uśpionych zimą drzew… Magia tkwiąca w najprostszych czynnościach i kontaktach międzyludzkich, o których się zapomina w pośpiechu codzienności. Dobrze spędzony czas, w wewnętrznym spokoju, którego ostatnio ogromnie mi brakuje… Cieszę się, że właśnie tak wyglądało moje zakończenie wczorajszego dnia. Właściwie, to nasze wspólne zakończenie dnia, do którego nikt inny się nie wmieszał, jak to zwykło bywać. I piękne sny aż do rana…

7 komentarzy:

  1. Niby zwykłe chwile, ale przez to, że tak rzadko się zdarzają, nabierają wyjątkowego znaczenia.
    A jeśli jeszcze są potem tak ładnie opisane... Tylko pozazdrościć. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Najważniejsze jest sprawiać, żeby każdy dzień był wartościowy. A dzień spędzony z bliską osobą taki właśnie jest ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. a wiesz, że to, co znamy jako cynamon to tzw. kasja? ostatnio udało mi się dostać prawdziwy cynamon i właśnie robi się z niego nalewka ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja wiem.;) Kasja to "rynienka" z kory, a cynamon to rulonik składający się z wielu cienkich warstw. Kasja jest mniej szlachetna i tańsza w uprawie i niestety często jest sprzedawana jako cynamon. Całkiem niedawno się nacięłam (no bo jak sprawdzić co tak naprawdę jest w nieprzezroczystej torebce), choć w sumie kupiłam bardziej dla zapachu niż smaku, więc nie ma to aż takiego znaczenia. Ale nalewka z prawdziwego cynamonu to musi być pyszna... Chyba nigdy nie piłam.

    OdpowiedzUsuń
  5. a to nalewka ogólnokorzenna, z różnych składników ;) mogę Ci powiedzieć jak robię, ja to mam jakoś intuicyjnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. O, poproszę. Ja rozumiem, że intuicyjnie i sama nie lubię takich aptekarskich przepisów, gdzie wyszczególnione że 18,5g tego i 44 tamtego ;) ale nalewki nigdy w życiu nie lubiłam. Niby mogę się uśmiechnąć o taką domową do teścia, ale zrobiona samemu to dopiero powód do satysfakcji...

    OdpowiedzUsuń
  7. ups, miało być, że nalewki nigdy w życiu nie robiłam, a nie "nie lubiłam" :)

    OdpowiedzUsuń