25 kwi 2010

Spacer.

Jeszcze dziś rano, gdy siadłam do pisania notki, nie miałam na nią żadnego pomysłu.

Popołudniowa przechadzka ze starymi przyjaciółmi poprowadziła drogą, na której natknęłam się na zabawny dla mnie obrazek. Nie będę opisywać, bo i tak bez mojego prywatnego kontekstu traci sens.

Tyle, że wreszcie dotarło do mnie w pełni zdanie: by naprawdę zobaczyć, najpierw szerzej otwórz otwarte już oczy.

To teraz wydaje mi się takie zabawne, że podlotki i dzieciaki potrafią kompletnie zaufać komuś, kto obdarzy ich jakąkolwiek uwagą!


Poza tym wczoraj złapałam pierwsze prawdziwie wiosenne słońce, aż mi się nosek i lico spiekły.
I wreszcie odwiedziłam miejsce, do którego ciągnęło mnie od miesięcy. Moje małe ustronie od ludzi i cywilizacji.

Hakuna matata!

4 komentarze:

  1. O, super :> cieszę się Twym szczęściem :P mi pewnie też pojawią się niedługo. Na wierzchu jednej z dłoni. Nie powiem, żeby to było normalne miejsce na piegi, ale cóż..

    OdpowiedzUsuń
  2. u mnie znowu pada- w tygodniu pieknie a weekendy sa koszmarne...a powinno byc na odwrot!

    OdpowiedzUsuń
  3. pozytywna energia aż promieniuje. a ja - żyję ;P

    OdpowiedzUsuń